Pogrzeb Hanny Gucwińskiej
Wczoraj odbył się pogrzeb Hanny Gucwińskiej, wieloletniej współdyrektorki wrocławskiego zoo, ale również propagatorki pamięci o policjantach - ofiarach Zbrodni Katyńskiej. Jedną z nich był ojciec Pani Hanny – kom. Policji Państwowej Piotr Jurczak. To właśnie m.in. dzięki Hannie Gucwińskiej udało się utworzyć Izbę Pamięci Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, w której znajdują się przekazane przez nią eksponaty i która kultywuje pamięć o polskich policjantach. Wczoraj pożegnali ją również wrocławscy funkcjonariusze na czele z Zastępcą Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu insp. Mariuszem Bużdyganem.
O Hannie Gucwińskiej (zwanej przez niektórych po prostu Panią Hanią) większość wie, że przez wiele lat pracowała we wrocławskim zoo, które prowadziła wraz ze swoim mężem Antonim i również wraz z nim, przez prawie trzy dekady tworzyła niezapomniany program „Z kamerą wśród zwierząt”. Jednak nie każdy wie, że oprócz misji pomagania zwierzętom miała w życiu jeszcze jedną – przywrócić pamięć o policjantach zamordowanych w 1940 r. na terenie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wszystko dlatego, że wśród zamordowanych przez NKWD był jej ojciec – przedwojenny policjant kom. Piotr Jurczak.
Kim był kom. Jurczak? Od 6 kwietnia 1915 roku służył w Armii Austro-Węgier, od listopada 1918 roku do 30 czerwca 1923 roku ochotniczo w Wojsku Polskim, był uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej i porucznikiem rezerwy Wojska Polskiego. Od 1 lipca 1923 roku służył w Policji Państwowej, początkowo w województwie białostockim, a w latach 1931–1936 w policji m.st. Warszawy, m.in. jako p.o. Komendanta Rezerwy Pieszej Policji Państwowej. Od 1936 roku do września 1939 roku był Komendantem Powiatowym Policji w Myślenicach.
Pani Gucwińska wielokrotnie wspominała o swoim ojcu. Córka kom. PP Piotra Jurczaka potrafiła godzinami w barwny sposób opowiadać o ojcu oraz życiu w rodzinie, w której mundur był obecny od zawsze. W tych opowieściach można było dostrzec przede wszystkim człowieka o głębokim poczuciu obowiązku, dla którego służba była wyborem sposobu życia, jednocześnie człowieka o olbrzymich horyzontach, potrafiącego połączyć twardość, niezbędną w tej służbie, z oddaniem rodzinie. Prywatnie kom. PP Jurczak był człowiekiem towarzyskim o dużym poczuciu humoru. Spędzając czas w gronie rodzinnym, nie stronił od żartów i zabaw z córkami, dla których grywał na klarnecie. Państwo Jurczakowie wraz z dziećmi zajmowali służbowe mieszkanie na piętrze myślenickiej komendy. Sytuacja, w której życie jednostki policji oraz rodzinne są ze sobą tak silnie związane i się przeplatają przez całą dobę, była przyczyną wielu niezwykłych i zabawnych sytuacji. Hanna Gucwińska z humorem opowiadała o sytuacji, kiedy nieznani mężczyźni – wykorzystując typowe dla dziecka ciekawość i ufność – usiłowali za jej pośrednictwem uwolnić swoich wspólników z policyjnego aresztu. Albo przypadek, kiedy po zakończonej służbie jej tata otrzymał pilne wezwanie od przełożonych i wybiegając na podwórko, zastał służbowe auto udekorowane fantazyjnie kwiatami i roślinami.
O roli etosu służby w czasach II RP oraz pozycji społecznej komendanta powiatowego wymownie świadczy opowieść o tym, jak podczas obchodów uroczystości państwowej recytowała wiersz na cześć Prezydenta RP Ignacego Mościckiego, mając za plecami swojego ojca i portret głowy państwa.
Po wybuchu II Wojny Światowej kom. PP Piotr Jurczak współorganizował ewakuację archiwów jednostek policji i wycofał się na wschód. Podzielił los tysięcy funkcjonariuszy, wpadając w ręce wojsk sowieckich. Z listów jego byłych podwładnych oraz ich potomków Pani Hanna dowiedziała się, że jeszcze na etapie konwojów jenieckich miał szansę ucieczki w przebraniu cywilnym. Nie skorzystał z niej, uważając się za jeńca wojennego, oświadczył, że „munduru nie zdejmie, rodzinie wstydu nie przyniesie”.
W drodze do obozu ostaszkowskiego wyrzucał z pociągu spisane odręcznie urywki papieru, które zostały odnalezione przez szlachetnych ludzi, przepisane na pocztówkach i przesłane do rodziny. Żona kom. Jurczaka prowadziła korespondencję w sprawie losów męża z jego byłym przełożonym insp. Marianem Kozielewskim – wybitnym oficerem PP i bratem Jana Karskiego.
Zamordowany w Kalininie został pogrzebany w dołach śmierci w Miednoje. Córka kom. PP Piotra Jurczaka była niestrudzonym strażnikiem pamięci o ojcu oraz policjantach II RP. Przez wiele dekad bohatersko walczyła, najpierw o historyczną prawdę w sprawie mordu na polskich policjantach, a z czasem o godne uczczenie ich pamięci i propagowanie wiedzy o nich wśród młodych pokoleń Polaków.
Dlatego też wczoraj policjanci złożyli wieńce na grobie Hanny Gucwińskiej, która spoczęła na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Wieniec w imieniu Komendanta Głównego Policji oraz Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu nadinsp. Dariusza Wesołowskiego złożył insp. Mariusz Bużdygan - Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu, a salwę honorową oddali funkcjonariusze wrocławskiego oddziału prewencji. W ceremonii pogrzebowej uczestniczyła także Orkiestra Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Jako policjanci żałujemy, że opuściła nas osoba, która tak bardzo dbała o pamięć nie tylko o przedwojennych funkcjonariuszach, ale przede wszystkim o etos służby i tych, którzy za Polskę oddali swoje życie.
Cześć jej pamięci!
Sekcja Prasowa KWP we Wrocławiu
Źródło: Wydział Prezydialny KWP we Wrocławiu